Tak,
tak nadal bujam się w tym teledysku:) Achhh ten George Michael.. te
światła i cienie. te modelki... ta wanna...No nic rozmarzyłam się
przy wieczornej herbacie. To byłby plan moich marzeń:) No, ale
wszystko przede mną. Nigdy nie wiesz co jest za następnym zakrętem.
Każdego dnia dostajemy całkiem za darmo nowe 24h, które możemy
przeżyć dowolnie.Czasem uzmysławiam sobie niektóre rzeczy za
późno, a potem żal mi że tego czy tamtego nie zrobiłam bądź
nie powiedziałam. Czy powinnam? Nie sądzę. Ale nie o tym dziś.
Zbliża się koniec roku więc czas na podsumowania. Jaki był ten
rok? A powiem Wam, że dość sporym wyzwaniem, zwłaszcza jego
końcówka, gdzie przyszło mierzyć mi się najbardziej z samą
sobą. Było kilka dołków, ale więcej górek. I udowadniania
sobie, że tak mogę i potrafię. Wiecie, że makijaż to moja
największa pasja i miłość, ale ma swoje blaski i cienie:).
Zawsze
cieszę się każdym planem, każdą sesją i każdą drobnostką.
Tyle szczęścia widać w oczach PM gdy ten makijaż naprawdę
je rozświetla.Roznosi mnie z radości gdy jadę w plener, miewam
swojej heheszki na sesjach i głupie teksty w
charakteryzatorni, która bywa czasem stołkiem i stolikiem pod
jabłonką. żadne warunki mi nie straszne co wiedzą ci dla których
malowałam w samochodach, na rynkach w centrum miasta i centrach
handlowych.
Mcdonalda też zaliczyłam swoją drogą. Dumałam
ostatnio przeglądając zdjęcia w jakich warunkach malowało mi się
najtrudniej. I doszłam do wniosku, że było to na planie
tegorocznej reklamy gdzie leżałam na pomoście bo aktor siedział w
kajku.. nie, nie dało się na kucąco bo nie mógł podpłynąć
bliżej, upał 30 stopni słoneczko o 11 już
dawało, a tu proszę ja wyciągnięta na całą długość swoich
160 cm przewieszona nad pomostem byle by tym pędzlem z pudrem maznąć
tego biednego aktora. Sytuacja komiczna zwłaszcza, że asekuracyjnie
za mną stał reżyser i cała kompania. Mały drewniany pomost 4
chłopa i leżąca u ich stóp baba. Żal, że zdjęć nie mam. Tak
czy siak sytuacja zabawna, niemniej w sercu zostanie. Jedyne co mnie
cieszyło, to to że ten mostek wytrzymał. W ogóle jeśli jesteśmy
przy zabawnych sytuacjach, to moja koleżanka stwierdziła, że
nigdy nie zapomni mojego lotu z kufrem. No tak zaliczyłam pospolite
łapanie zająca, ale jak masz kufer w ręce to upadasz inaczej.
Wtedy się nie zasłaniasz i nie asekurujesz rękami. wtedy unosisz
kufer do góry. Więc ja leżałam, ale kufer był bezpieczny bo nad
moją głową. Mnie do śmiechu nie było, ale kumpela myślałam, że
się złoży. Dużo dziwnych sytuacji i łażenia po krzakach w tym
roku było, tak samo jak i dużo jeżdżenia na motorze,
nieprzespanych nocy,
wycieczek
w góry i imprez. Było trochę stresu, tej cudownej bieganiny,
kilka dni niepewności,
masę
dni ekscytacji i euforii. Cały mój świat składa się
z milionów pojedynczych chwil i ludzi których poznaję. I nigdy nic
nie jest takie samo:)
Buziaki
Kobieta Pozytywna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz